poniedziałek, 10 września 2012

Rozdział 7:Lou it's beautiful

                                               Czytasz=Skomentuj

Perspektywa Madeleine;
Obudziłam się we własnym pokoju,starałam sobie przypomnieć wczorajszą noc,tańczyłam z Davidem,pamiętam byłam na moście chciałam skoczyć ale Zayn mnie uratował i chyba zasnęłam mu na ramieniu.Cały czas byłam w tej sukience?! Dobra przebrałam się i włosy uczesałam włosy w luźny warkocz,zeszłam na dół,zobaczyłam na kanapie śpiącego Zayn'a,poszłam do kuchni zaparzyć kawę,przy okazji zrobiłam tosty,zaniosłam to wszystko na stolik w salonie, wzięłam kubek do ręki i podstawiłam Mulatowi pod nos,a ten nic,robimy to inaczej poszłam do łazienki i napełniłam miskę lodowatą wodą,wróciłam do salonu i bez żadnego oporu wylałam mu na twarz chłopak od razu zerwał się z kanapy
-Co do cholery!-krzyknął a ja zwijałam się ze śmiechu na podłodze
-Nic,wiesz ze złość urodzie szkodzi,po za tym zrobiłam śniadanie-pokazałam ręką na ławę
-Nic tam nie dosypałaś prawda-wziął kubek do ręki
-Tak przez całe życie marzyłam żeby cie zabić-wzięłam drugi kubek i usiadłam na fotelu
-Jak się czujesz-spytał bawiąc sie palcami
-Dobrze i dziękuje ci że mnie uratowałeś,co z resztą mnie trochę zdziwiło bo nie przepadamy za sobą
-Mam pomysł zacznijmy od początku
-Ale takiego początku,początku
-Mad po prostu wyzerujemy te wszystkie nasze kłótnie
-No dobra,a właśnie idziesz zemną biegać
-A masz suszarkę i żel do włosów no bo wiesz taki nie uszesany nie będę biegał
-Gwiazdy,łazienka jest tutaj na dole i są jeszcze 3 na górze
-Wow to my na 5 chłopaków mamy 2 łazienki a wy na 3 macie 4,dobra to ja lecę się ogarnąć-pobiegł na górę,czekam na niego już 20 minut
-Zayn!!!!
-Już idę-chłopak wszedł po schodach stając przed mną-jestem gotowy,idziemy?
-Tak tylko wezmę kilka rzeczy-schowałam klucze do kieszeni i wzięłam butelkę wody z lodówki, wyszliśmy z domu i pokierowaliśmy sie do parku,biegalismy jakieś 15 minut ale moja kostka dawała o sobie znak,usiadłam na ławce pocierając kostkę
-Wszystko dobrze?-spytał Zayn kucając przed mną
-Nie wiem chyba kostka po tych wszytkich kontuzjach i chodzeniu w obcasach nie do końca wyzdrowiała a teraz jeszcze to bieganie
-Stań na ławce-popatrzyłam na niego wzrokim "co"-po prostu stań-zrobiłam tak jak kazał a sam odwrócił sie do mnie tyłem
-Wskakuj
-Chyba żartujesz ni chce żebys miał złamany kręgosłup
-Niosłem cię juz i wiesz mi jestes lekka jak piórko-wskoczyłam mu na barana i poszlismy do domu,zobaczyłam ze robia nam zdjecia
-Zayn,fotoreprotezy
-Wiem spokojnie,możesz się przygotować na okładkę jutrzejszego magazynu
-Co?!
-Nie gorączkuj się bo cię puszczę i będziesz sama zapylała do domu
-Ale jesteś gentlemen'em i nie pozwolisz kobiecie cierpieć-zaczęłam bawić sie jego włosami,wiedziałam ze jest juz wkurzony za zniszczenie jego cudownej fryzury ale co tam frajda to frajda
-Czy ty niewiasto łaskawie zostawisz moje włosy w anielskim spokoju
-Nie,masz fajne włosy i będę się nimi bawić bo mi nie zabronisz bo jestem zbyt urocza
-Ta urocza-mruknął
-Mówiłeś coś-mój głos miał strasznie przesłodzony ton
-yyy...uuuu...ładną mamy dziś pogodę
-I to własnie chciałam usłyszeć-po 10 minutach doszliśmy do domu,Zayn zaraz po przekroczeniu progu    kazał mi zejść
-O boże dziewczyno ile ty ważysz-sapał gorzej niż by przebiegł 10 kilometrowy maraton
-Jeśli chcesz wiedzieć to mam niedowagę
-To ile ty ważysz??
-Przy moim wzroście to chyba o 15 kilo za mało
-To inaczej ile masz wzrostu?
-169 i powinnam ważyć 50-55 kilo
-A ważysz?
-38
-Wow,nie widać tego po tobie
-Ach,dziękuje-przybrałam pozę gwiazdy oboje wpadliśmy w śmiech,poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy robić śniadanie
-Wiesz Zayn,jesteś całkiem fajny
-No wiem
-I do tego skromny
-Ale jesteś przychlastem-dodałam
-Co?Dlaczego
-A popatrzyłeś kiedyś w lustro
-O nie teraz przegięłaś,doigrasz się
-Taa a co mi zrobisz
-Za gilgoczę cię na śmierć
-To dawaj-rozstawiłam ręce i wyszłam mu na przeciw
-Zepsułaś całą zaba.-w tym momencie sypnęłam mu w twarz mąką
-O nie teraz nie żyjesz-ganialiśmy sie po całym mieszkaniu,ale ja i moja zgrabność,wywaliłam się na dywanie,Zayn mnie nie zauważy i się o mnie potknął i wylądował obok mnie, zaczęłam się śmiać jak opętana
-Dobra cicho-powiedział ale ja dalej się śmiałam
Perspektywa Zayna
-Cicho już bo się zapowietrzysz-dziewczyna śmiała się już jakieś 10 minut,w końcu nie wytrzymałem i zamknąłem jej usta pocałunkiem,ale ona zamiast mnie odepchnąć pogłębiła pocałunek,w końcu oderwaliśmy się od siebie
-Przepraszam nie powi..-Mad znów mnie pocałowała,i wstała
-Chodź bo jestem głodna-złapała mnie za rękę i poszliśmy do kuchni,cąły czas się śmialiśmy i rozmawialiśmy,nie wiem dlaczego tak bardzo nie lubiłem tej dziewczyny
-Zayn ja przepraszam za to w salonie-zaczęła robić tosty
-Nie ma za co przepraszać-przytuliłem ją od tyłu
-Nie!-odwróciła się w moją stronę-To nie ma sensu,jesteś sławny a ja chce mieć normalne życie bez paparazzi i innych.
-Ale..
-Zayn znamy się 5 dni,a jeszcze wczoraj chcieliśmy się pozabijać-oparła się o blat
-To pomyśl co ma zrobić Celeste,brukowce ją zjedzą jak się dowiedzą o tym że jest z Louis'em w ciąży a oni nawet nie wiedzą że zerwał z Elaeanor
-Jest twarda,zawsze daje sobie radę ze wszystkim,a moją obroną są tylko słowa-jej ton coraz bardziej cichł
-Spójrz na mnie-podniosłem jej twarz do góry i popatrzyłem jej w oczy-wiem ze znamy się krótko ale kiedy pierwszy raz cię pocałowałem cię uświadomiłem sobie że jesteś dziewczyną z moich marzeń
-Ale obiecujesz ze będziesz mnie bronił w każdej sytuacji,dobrze-pocałowałem ją-to chyba znaczy tak
-To zgodzisz się zostać moją dziewczyną-skłoniłem się
-Nie wygłupiaj się,oczywiście że tak-rzuciła mi sie na szyje i mocno sie we mnie wtuliła
-Nie sądzisz ze będzie to trochę dziwnie wyglądać-dodała po chwili-no wiesz wczoraj się nie nawidziliśmy
-Nad tym nie myślałem,może na razie im nie mówmy sami nie wiemy czy nam wyjdzie a wtedy znów możemy zacząć sobie dokuczać
-Dobra a teraz jedżmy do was bo nie wrociłeś na noc to mogą zacząć sie martwić-zjedlismy szybko tosty i spacerkiem poszliśmy do mnie,przed domem bylo słychać piski,śmiechy i jakieś inne,weszliśmy po cichu jak się okazało reszta zespołu,Gab i Amy grali w butelkę to postanowiliśmy się do nich dołączyć.
~A teraz wracamy do Lou i Celeste~
Perspektywa Cel
Obudziłam się na kanapie obok Louisa,no właśnie wczoraj zrobilismy sobie maraton filmowy,powoli wstałam i poszłam do łazienki wziełam ciuchy (Miałyśmy takie same ciuchy z Mad), spięłam włosy i poszłam zrobić śniadanie,zaczęłam robić tosty gdy do kuchni wszedł Lou.
-Co tak ładnie pachnie-stanął obok mnie
-Ty się nie podlizuj bo to tylko tosty,a tak po za tym o której wczoraj zasnelismy
-Ja około 4 a pewna czerwonowłosa osóbka poszła spać oparta o mnie jakieś 2 godziny wcześniej-uśmiechnął się do mnie
-Przepraszam nie kontroluje niczego gdy jestem śpiąca
-Nic się nie stało,dzięki tobie było mi cieplej-położył gotowe tosty na duży talerz ja wziełam kubki z herbatą i poszliśmy do jadalni.
-Dzisiaj zabieram cię w jedno miejsce-powiedział popijając herbatę
-Ale gdzie?
-A to jest niespodzianka,ubierz sie elegancko i bądź gotowa za 2 godziny-wstał i zaniósł swój kubek do kuchni i poszedł szybkim krokiem na górę,do piłam picie i poszłam na górę,przez pół godziny wybierałam ciuchy,w koncu zdecydowałam się na taki zestaw ,włosy lekko pokręciłam i zrobiłam naturalny makijaż,zeszłam na dół,tam czekał już na mnie Louis.
-Idziemy?-podał mi rękę,złapałam go za rękę i poszliśmy do samochodu,jechaliśmy jakieś 20 minut,w pewnym momencie zatrzymaliśmy się,byliśmy w środku lasu,Louis wysiadł i otworzył mi drzwi i poszliśmy w las, byliśmy na urwisku leżał tam koc i koszyk.
-Lou to jest piękne...

___________________________________________________________________

Proszę was o to żebyście komentowali nie dlatego ze mam taki kaprys tylko żeby się dowiedzieć co sądzicie o blogu i czy mam dalej pisać,po za tym komentarzami stymulujecie mnie do pisania
                                                                                                                          ~Lia<3