poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 12

~5 lat później~
Perspektywa Celeste:
-Mia!Chodź skarbie bo sie spóźnimy-krzyknęłam do mojej córeczki,własnie jedziemy na wakacje.Ale może opowiem wam co wydarzyło sie u nas przez te 4 lata.No więc tak 3 miesiace po Georgu i Mii urodziła się córeczka Mad i Zayn'a Nancy,i to było tyle ale rok później to dopiero zaczeło sie dziać.Amy i Niall'owi urodziła się córka Annabell,Madeleine i Malikowi syn Chris a Danielle i Liam'owi też syn Stephan.W nastepnym roku Harry'emu i Gab urodziły się bliźniaki Darcu i David a ja z Louis'em adoptowaliśmy 3 miescięczną Blance.Niestety mój stan na to nie pozwala bo teoretycznie było zbyt duze zagrożenie.No i teraz całym tym towarzystwem jedziemy do Chorwacji mam nadzije że cos z tego wyjdżcie.Gdy całą piątką wpakowalismy się do samochodu,ruszylismy na lotnisko by tam spotkać się z resztą naszej "rodzinki".Na lotnisku czekali na nas już wszyscy.Poszliśmy do odprawy i czekaliśmy na nasza kolej.Zadzwonił telefon Louis'a,mój mąż poszedł kawałek dalej i po jakis 3 minutach wrócił z powrotem.
-Skarbie nie mogę jechać bo dostałem ważne zlecenie-złapał mnie za ręke
-Lou,to miały być nasze pierwsze wakacje.Dzieciaki tak sie cieszyły.
-Przepraszam ale wiesz jak to jest,przeproś za mnie reszte-wziął swoją walizkę i bez żadnego pożegnania poszedł,podbiegła do mnie moja młodsza córka.
-Mamu,a gdzie tata?-zapytała mała Blanca.
-Tatuś musiał jechać i będziemy na plazy same-uśmiechnęłam się do niej i wzięłam na ręcę,po dwóch godzinach siedzielismy już w samolocie.Byłam zła i smutna że Lou z nami nie pojechał.Gdy wszystkie dzieciaki zasnęły Danielle przysuneła się do mnie.
-Hej skarbie,wiesz o tym że bardzo chciał jechać na te wakacje.Nawijał o tym od tygodnii.
-Masz racje,w końcu z czegoś musimy żyć-przytuliłam się do niej i zasnęłam na ramieniu.Po 2 godzinach obudziły mnie moje dzieci,łądowaliśmy.Po jakiś 2 godzinach siedzieliśmy już w hotelu.Postanowilismy iść na spacer bo plaży,razem z dziewczynami usadwowiłyśmy się na fotelach a mężczyźni bawili się z dziećmi w wodzie.Patrszyłam się w pustą przestrzeń i myślałam dlaczego Louis nie mógł zlecić tego komu innemu ale z moich rozmysleń wyrwała mnie Mad.
-Kochana,co się dzieje od lotniska cały czas jesteś cicha?-złapała mnie za rękę.
-Smutno mi że Lou nie mógł z nami tutaj przlecieć
-Oj nie przejmuj się,wiesz jak bardzo chciał-uśmiechnęła się do mnie,starałam się odwzajemnić ale zakręciło mi się w głowie a później zapadła ciemność.
Perspektywa Madeleine
1 godzinę później.
Siedzieliśmy przed salą w której leżała Celeste,dzieci poszły do szpitalnej sali zabaw.Czekaliśmy aż któryś z lekarzy powie nam o co chodzi.Gdy ten tylko wyszedł z sali od razu do niego podbiegłam.
-I co się dzieje,przecież od 5 lat wszystko było dobrze.
-Pani Celeste ma przerzuty,guz jest jeszcze w płucach a co najgorsze w sercu.Zostały jej najwięcej 2 tygodnie życia,przykro mi-oddalił się a po mojej twarzy lały się łzy,natychmiast podbiegł do mnie Zayn i zaprowadził na ławkę.
-Madeleine co się dzieje?-spytał mój mąż głaszcząc mnie po włosach.
-Cel ma przerzuty do...serca i...płuc-wytarłam łzy-Dają jej 2 tygodnie życia.
-O boże-zakryła usta ręką Danielle.Siedzieliśmy tam jeszcze jeskieś 2 godziny aż postanowiliśmu wrócić do hotelu i zadzwonić do Louis'a,oczywiście dzwonił Liam.Z tego co nam powiedział Lou już bukuje bilet i będzie tutaj rano.Wszycy poslziśmy do swoich pokoji,dzieci już dawno spały.I każdy z nas szybko zasnął.
~Około 3 w nad ranem~
Zaczął dzwonić mój telefon,ledwo widząc na oczy odebrałam.
-Halo
-Przepraszam ze budzę,tutaj doktor Makenzie,byłem doktorem prowadzącym pani Madomery.-mówił spokojnie
-Jak to pan był?
-10 minut temu doszło do zatrzymania akcji serca i niestety nie udało nam się nic zrobić-ściszył głos a ja się rozłączyłam i zaczęłm płakać czym obudziłam Zayn'a.Poderwał się i mnie przytulił.
-Celste nie żyje,rozumiesz ona nie żyje!-zaniosłam się jeszcze większym płaczem.Zayn pomógł mi wstać i poszliśmy obudzić resztę. Po 20 minutach byliśmy w samochodzie razem z pół śpiącymi dziećmi.Wszyscy płakali ale prowadził Liam bo on jakoś się opanował.Postanowiłam zadzwonić do Louis'a,odebrał po pierwszym sygnale.
-Cześć jestem już w Chorwacji-nie był wesoły ale też nie był smutny.
-Lou przyjedź do szpitala w centrum-rozłączyłam się,Bo Bear pojawił się przy nas po 40 minutach,wstałam do niego i przytuliłam.
-Lou,ona odeszła-chłopak spadł na kolana a ja razem nim cały czas trzymając go w objęciach,podeszła reszta i też go przytuliła.

4 Dni później
Perspektywa Louis'a
Czarne garnitury,czarne sukienki i buty,dzisiaj jest jej pogrzeb a ja siedzę w kaplicy i wspominam te wszystkie wspólnie spędzone lata.Ta impreza,na której popełniliśmy głupstwo ale gdyby nie to nigdy nie bylibyśmy razem i nie mieli takich wspaniałych dzieci,kłótnie,wyjazd do domku mojej babci,piknik nad urwiskiem,pierwsza wizyta u ginekologa,jej uśmiech gdy usłyszała bicie serduszek naszych dzieci i łzy szczęścia cieknące po jej pięknej twarzy.Zostały mi tylko zdjęcia i wspomnienia ale ona nigdy nie odejdzie bo na zawsze zostanie w sercach jej rodziców, przyjaciół,dzieci i mojego.Te wszystkie kolacje,uczenie Geo i Mii mówić,chodzić i pokazywanie im świata.Nasz ślub w dniu narodzin naszych pociech.Jej radość gdy Udało nam się adoptować Blancę,nie mogła się z nią rozstać odkąd ją zobaczyła,pamiętam co wtedy powiedziała:"Gdy przechodziłam obok jej kojca,poczułam ze to własnie ją chce mieć i ona chyba poczuła to samo bo zaczęła wierzgać nóżkami,pokochałam ją od pierwszego wejrzenia."Ta moja kochana Celeste roześmiana, zarażającą optymizmem,ostatnio nawet gdy przeglądałem jej rzeczy znalazłem list,list do mnie z dopiskiem "Dla Lou,kiedy mnie zabraknie".
Drogi Lou,
Pisze to bo wiem że niedługo może mnie zabraknąć,mój stan się pogarszał ale nie chciałam cie martwić bo sama czułam się dobrze,nawet nie wiesz jakie los dał mi szczęście zsyłając Ciebie na moją drogę.Gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży i to z facetem którego nie znam przeraziła mnie ale też po części się ucieszyłam bo pragnęłam dziecka.Zakochałam się w Tobie,byłam szaleńczo zakochana jak nastolatka.Później kilka kłótni ale to tylko umocniło naszą miłość.Tak samo nie zapomnę twoje miny gdy rodził się George i Mia,wyglądałeś na wystraszonego ale szczęśliwego,nasz ślub w kaplicy  To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.Gdy mnie nie będzie,nie rozpamiętuj mnie,zakochaj się jakbyś znowu miał 21 lat,dzieciom powiedz im ze mama będzie je obserwować cały czas i nie dopuści by coś im się stało tak samo tobie Lou,będę twoim aniołem stróżem ale chce byś był szczęśliwy  Gdy to pisze łzy skapują na kartkę bo już nie mogę ich opanować.Przepraszam za to jeśli w jakimś miejscu tekst będzie rozmazany.Powiedz moim rodzicom że ich kocham,powiedz to wszystkim których uważasz ze byli tego warci.Ale najmocniej na świecie i tak będę kochać ciebie mój Boo Bear'u.
Na zawsze w twoim sercu ,
Celeste
Ps.Jest tu jeszcze kartka z piosenka napisaną specjalnie dla ciebie

Don’t try to make me stay or ask if I’m okay
I don’t have the answer
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright
I don’t have the answer
Heartache doesn’t last forever
I’ll say I’m fine
Midnight ain’t no time for laughing
When you say goodbye
It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes,
Irresistible
I’ve tried to ask myself,
Should I see someone else?
I wish I knew the answer
But I know if I go now
If I leave and I’m on my own tonight,
I’ll never know the answer
Midnight doesn’t last forever
Dark turns to light
Heartache flips my world around,
I’m falling down, down, down that’s why
I find your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes,
Irresistible
Irresistible (Irresistible)
Irresistible (Irresistible)
Irresistible (Irresistible)
Irresistible
It’s in your lips and in your kiss
It’s in your touch and your fingertips
And it’s in all the things and other things,
That make you who you are
And your eyes irresistible
It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes,
your eyes,
your eyes, your eyes, your eyes,
your eyes
Irresistible


Zaśpiewaliśmy ta piosenkę gdy wkładali trumnę do grobu wszyscy płakali,ale i tak wiem że ona dalej będzie przy mnie i przy wszystkich.W naszych sercach,wystarczy uwierzyć.A wiara czyni prawdziwe cuda.




czwartek, 10 stycznia 2013

Serdecznie zapraszam na moje nowego bloga <3

                                                               >>NOWY BLOG<<

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 11

Koniecznie przeczytajcie notkę pod rozdziałem!

Perspektywa Madeleine:
Odkąd powiedziałam Zayn'owi o ciąży zaczęliśmy się od siebie oddalać,  nie ma go w domu a jak już to wraca po północy,wstaje o 12 i znowu gdzieś wychodzi.Powoli mam tego dość, własnie jestem  na zakupach z Celeste dobrze ze pogodziła się z Louis'em,okazało się że manager chciał jeszcze trochę pociągnąć ten związek do póki fanki nie dowiedzą się o Lou,Cel i ich dziecku ale już nie długo maluchy przyjdą na świat.Szukałyśmy ubranek i kojców a w tym samym czasie,o dziwo Zayn i Lou szukali mieszkania bo w naszym wspólnym domu nie było miejsca na dwójkę dzieci.Po kupieniu ubranek i zamówieniu kojców poszłyśmy szukać sukienek na zbliżającą się gale z Cel miałyśmy ten problem że nie było zbyt dużego wyboru sukienek ciążowych,przeszłyśmy ze 12 sklepów i na razie znalazłyśmy tylko sukienkę dla mnie chodziłyśmy dalej gdy Ruda wleciała do jakiegoś sklepu a potem prędko do przymierzalni,usiadłam na kanapie i czekałam na nią.Po chwili wyszła sukienka(przypuśćmy ze jest ciążowa) leżała na niej idealnie przebrała się ponownie i poszłyśmy do kasy.Wymęczone wróciłyśmy do domu,światła były zgaszone choć wydawało mi się że chłopcy mieli być. Wyjęłam klucz z torebki i otworzyłam drzwi,Cel w tych ciemnościach poszła do salonu,udałam się za nią.Zobaczyłam podłogę która była cała w płatkach róż a na wszystkich meblach stały świeczki a po bokach stali Niall,Louis,Liam,Harry,Gabrielle,Celeste,Danielle i Amy którzy trzymali duże, czerwone świeczki,Nialler odłożył swoją a do ręki wziął gitarę i zaczął grać jaką melodię do której inni zaczęli nucić w końcu z mroku wyszedł Zayn ubrany w garnitur a w ręce trzymał czerwona różę zaczął śpiewać:
Your hands fits in mine like it's made just for me,
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up yhe dots with the freckles in your cheeks.

And it all makes sense to me-w moich oczach pojawili się łzy,Mulat zaczął się zbliżąć w moja stronę i dalej śpiewał tyle że przeszedł od razu do zwrotki Harry'ego:
I know you've nerver loved the sound of your voice on type,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze unto your jeans-zaśmiał się,stykaliśmy się czołami a on dokończył zwrotkę
But you're perfect to me
Uklęknął przed mną i z kieszeni wyjął czerwone pudełeczko, łzy spływały po moich policzkach
-Wiem że jesteśmy ze sobą tylko 7 miesięcy ale będziemy mieli dziecko i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie więc zechcesz zostać panią Malik?-Nie mogłam nic powiedzieć więc ukucnęłam i pocałowałam go namiętnie,przytulił mnie i wstał okręcając dookoła.Nagle Celeste odchrząknęła,wszyscy się na nią spojrzeli.
-Wiecie nie chcę psuć takiej wspaniałej chwili no ale cóż,no bo tak jakby...wody mi odeszły!
Louis od razu wziął swoją dziewczynę na ręce a dziewczyny zaczęły gasić świeczki,wszyscy wpakowaliśmy się do samochodu,przez całą drogę Lou mówił do Cel żeby oddychała i się nie denerwował na co ona na niego wrzeszczała żeby się w końcu zamknął.Gdy podjechaliśmy pod szpital Lou znów wziął  swoją dziewczynę na ręce i popędził z nią do środka za nim my dobiegliśmy Celeste była już na wózku prowadzanym przez pielęgniarkę do sali porodowej,wszyscy czekaliśmy na korytarzu oprócz Louis'a, po jakiś 3 godzinach pielęgniarka wypchnęła Lou z sali,chłopak miał łzy w oczach.
-Ma zanik akcji serca,a ja mam 2 dzieci,chłopca i dziewczynkę-uśmiechnął się smutno i wybuchnął płaczem,podeszłam do niego i z całej siły przytuliłam, czułam jak jego łzy spływają mi na koszulkę.
-Lou,ona przeżyje rozumiesz ona jest silna i da radę-po moich policzkach także leciały łzy.Siedzieliśmy wszyscy w ciszy jeszcze jakąś godzinę,wtedy wyszedł lekarz,gwałtownie cała nasza 9 stanęła na równe nogi.
-Udało nam się chodź na razie panna Madomery jest w śpiączce ale możemy być dobrej myśli-zwrócił się twarzą do Louis'a-A pana zapraszam do dzieci.
Lou poszedł za lekarzem a my dalej siedzieliśmy na korytarzu,w końcu usnęłam Zayn'owi na kolanach.
~Następny dzień~~ Oczami Louis'a~
Całą noc siedziałem przy Celeste,przy dzieciach siedziała Amy która co pewien czas zmieniała się z Danielle.Przysypiałem już gdy Cel lekko ścisnęła moją dłoń,od razu się otrząsnąłem i na nią spojrzałem.
-Lou.....Lou  ja naprawdę żyję?-otworzyła z trudnością oczy
-Tak skarbie i będziesz żyła jeszcze długo,długo.Lekarz powiedział ze teraz jak urodziłaś mogą zacząć cię leczyć.-z trudnością usiadła
-Mogę zobaczyć dzieci?-w jej oczach zauważyłem iskierki szczęścia
-Sądzę ze tak,pójdę do pielęgniarki po wózek i razem pójdziemy do dzieci-uśmiechnąłem się i wyszedłem.Szukałem lekarza przez jakieś 10 minut,po tym czasie spytałem go czy mogę i z ukochana do dzieci on się zgodził ale nie za długo bo Celeste musi leżeć.Wziąłem od pielęgniarek wózek i wróciłem po Cel.Gdy staliśmy przed inkubatorami z dziećmi po jej policzkach pociekły łzy.
-Skarbie,nie płacz wszystko jest dobrze a myślałaś już nad tym jak je nazwiemy.
-Hmmm...-otarła łzy-myślałam nad Mią ale to tylko imię dla niej a dla niego?-spojrzała na mnie wyczekująco.
-Może George?-kiwnęła głową-Mia Joanne Tomlinson i George Adam Tomlinson,co ty na to?
-Będzie idealnie-uśmiechnęła się a ja sobie przypomniałem ze kupiłem pierścionek zaręczynowy a na górze jest kaplica,wyciągnąłem pudełeczko i uklęknąłem przed Celeste.
-Mamy już dwójkę dzieci,więc wyjdziesz za mnie?-Cel pisnęła i pocałowała mnie w usta,założyłam jej pierścionek na palec i namiętnie pocałowałem.-A tak w ogóle to na górze jest kaplica a ja zamówiłem termin to co ty na to żeby już dziś stać się panią Tomlinson?
-Oczywiście że się zgadzam ale nie mam sukienki-posmutniała
-A od czego ma się Madeleine?-uśmiechnęła się i poszliśmy ją przebrać po 30 minutach byliśmy już w kaplicy.Ksiądz odmówił całą formułkę a my za nim powtarzaliśmy gdy założyliśmy sobie obrączki wszyscy zaczęli klaskać a ja pocałowałem czule moją zonę,jak to pięknie brzmi,żonę.Od tej pory jestem najszczęśliwszym człowiekiem na tej planecie i nic tego nie zepsuje.Siedzieliśmy całą 9 u niej w sali gdy dostałem sms-a:Życzę miłego życia u boku dz***i która z nowo poznanym facetem robi sobie dziecko.
Sms przyszedł od Max'a z The Wanted boże jak ja go nie cierpię z resztą tak samą jak reszta chłopaków,z tego co wiem to też nie dawno urodził mu się syn ale co mnie to mam teraz dwójkę cudownych dzieci.
Około 20 zaczęliśmy się zbierać gdy usłyszeliśmy alarm przeciwpożarowy,pomogłem się szybko ubrać Celeste i dałem ją pod opiekę dziewczyn z którymi dla bezpieczeństwa poszedł Liam,nasza pozostała czwórka popędziła zobaczyć czy nie trzeba gdzieś pomóc,biegłem ile sił w nogach do oddziału dla wcześniaków wszystkie komory pielęgniarki przenosiły na specjalne wózki,pomogłem im i wziąłem dwa takie wózki gdzie na każdym były po 2 inkubator. Po 10 minutach wszyscy nawet ci najmniejsi pac jęci   byli na dworze,znalazłem swoją grupkę dopiero po upewnieniu się ze moje dzieci są bezpieczne.Na szczęście zapalił się tylko pokój dla lekarzy a ogień przestał się rozprzestrzeniać.
~Tydzień póżniej~
Jechałem właśnie z Celeste i dzieciakami do naszego wspólnego domu który wybierałem razem z Zayn'em.
-Louis mogłem mi powiedzieć że kupujesz dom,dołożyłabym się-jęczała tak przez całą drogę choć dom nie był aż tak daleko od domu reszty, zaledwie 2 ulice dalej no może 3,gdy stanęliśmy pod domem i Cel wysiadła z auta,stanęła jak wryta.
-Lou ten dom jest cudny ale musiał kosztować miliony-przytuliła mnie,wyjąłem nosidełka z dziećmi i ruszyliśmy do domu,po urządzeniu jeszcze sam tu nie byłem bo wszystko było w rękach dekoratorów, wpierw weszliśmy do salonu,gdzie na kanapie postawiłem nosidełka w tym czasie Cel zachwycała się wszystkim,potem udaliśmy się do kuchni i na końcu do łazienki.Na tym zakończyło się zwiedzanie parteru teraz szliśmy na górę gdzie były sypialnie i pokój zabaw.Na początku musieliśmy zobaczyć naszą sypialnie, później pokoje Mii i George'a.Został jeszcze jeden wolny pokój dla dziecka tak w razie co i pokój zabaw. Każda sypialnia miała własną łazienkę więc w przyszłości nie będziemy mieli żadnego problemu.


         

sobota, 22 grudnia 2012

Pilne

Mam sprawę,udało mi się zgłościć  do "Bloga miesiąca:Grudzień" i byłabym bardzo wdzięczna gdybyście na mnie głosowali mam numerek 18 błagam was o to a obiecuje że w poniedziałek będzie nowy rozdział :D

http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/2012/12/lista-zgloszonych-blogow-blog-miesieca.html

I pamiętajcie głosujemy na 18 !!!!!!!!!!!!!!
                                                                Lia <3

sobota, 15 grudnia 2012

Moi drodzy

 No cóż jest mi troche smutno że nikt nie głosuje w ankiecie bo sama nie wiem z kim napisac kolejny rodział więc poprosiłam o to was ale na razie zagłosowała 1 osoba więc kolejnego rozdziału nie będzie(no przynajmniej na razie)
Lia <3

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 10:Everything be okay...

Perspektywa Louis'a
Już 2 dni siedzimy w szpitalu,na razie nic nie wiemy oprócz tego że Cel i dzieciom nic nie zagraża.Siedziałem właśnie u niej w sali i wpatrywałem się w nią.Była taka delikatna,chwyciłem jej dłoń i pocałowałem w czoło,wstałem i skierowałem się stronę drzwi.
-Lll..ouis?-usłyszałem jej melodyjny ale lekko zachrypnięty głos.Odwróciłem się i podszedłem do niej.
-Boże,jak dobrze że się obudziłaś idę po lekarza-wyszedłem i skierowałem się w stronę dyżurki.Do jej sali wszedł lekarz,siedziałem w poczekalni i po 15 minutach wyszedł,nawet na mnie nie popatrzył.Gdy wszedłem do sali zobaczyłem zapłakaną Cel.
-Boże Celeste co się stało, coś z dziećmi.
-Muszę wybrać albo one albo ja,mam guza mózgu i mogę nie przeżyć porodu.-wstrząsnęło mną przecież wszystko miało być dobrze.
-Ej wszystko będzie dobrze.
-Nie będzie bo ja już podjęłam decyzję.Będziesz wspaniałym ojcem Lou-uśmiechnęła się blado a mój świat się zawalił.Usiadłem na krześle
-Cel...ty też przeżyjesz obiecuje ci to-po moim policzku poleciała łza-mogę nawet zapłacić za cesarkę jeśli oczywiście się zgodzisz.
-Louis to i tak nic nie pomoże mój organizm będzie zbyt osłabiony ciążą by dalej  wałczyć,musisz to zrozumieć-ostanie 3 słowa wyszeptała.
-Nie mogę tego zrozumieć bo cię kocham i nigdy nie przestanę,rozumiesz?!-zdenerwowałem się i wyszedłem  z sali.Szedłem przed siebie aż w końcu doszedłem po London Eye kupiłem bilet i wsiadłem do kapsuły.Zastanawiałem się co będzie dalej.
~Kolejne 4 miesiące później
7 miesiąc ciąży Celeste i 4 miesiąc Madeleine~
Perspektywa Celste:
Po miesiącu spędzonym w szpitalu wróciłam do domu.No i zaczęłam spotykać się z Louis'em, jesteśmy razem strasznie szczęśliwi ale moje zdrowie jest nie najlepsze.Louis zbiera pieniądze na moje leczenie i specjalne cesarskie cięcie.Nie wiem jak mu powiedzieć że to i tak nic nie da.Siedziałam sama w domu,chłopcy na próbie a Amy,Mad i Gabrielle na wykładach,Gabrielle zaczęła studiować w Londynie dziennikarstwo mam nadzieje ze jej się wszystko uda.Założyłam buty,okulary przeciwsłoneczne i wyszłam na spacer .Kierowałam się w stronę parku,dzieci bawiły się na placu zabaw,pieski biegały po trawniku skierowałam się w stronę jeziorka,lubiłam siedzieć tam z Lou.Mało osób tam chodziło bo wejście do niego było zakryte krzakami.Ale usłyszałam ciche śmiechy  stamtąd,jak najciszej odgarnęłam krzaki i stanęłam przed jeziorkiem ale dalej w cieniu krzaków.Wychyliłam się i to co zobaczyłam złamało mi serce na malutkie kawałeczki.Louis obejmował Eleanor i szeptał jej coś na ucho,ona wtulona w jego tors chichotała cicho.Łzy ciekły mi po policzkach.Zawróciłam się i poszłam prosto do domu.Cała zapłakana głaskałam się po brzuchu. W końcu wstałam,podeszłam do szafki, wzięłam z niej zdjęcie moje i Lou wyglądaliśmy tam na szczęśliwych. Cisnęłam nim o ziemie a szkło stłukło się na kilka kawałków tak zrobiłam z każdym naszym zdjęcie.Ostatnie co mi zostało to porcelanowa baletnica,dostałam ją od Lou na trzeciej randce.Łzy ciekły mi po policzkach,weszłam z figurką do przedpokoju i cisnęłam nią o drzwi wejściowe.No cóż chłopaki się trochę zdziwią.Usiadłam na kanapie nakryłam się kocem i zaczęłam wspominać najlepsze chwile moje i Louisa aż w końcu zasnęłam.
Perspektywa Harry'ego
Było około 18,próba nam się skończyła i 4 wracaliśmy do domu.Nie było z nami Louis'a bo powiedział ze musi iść coś załatwić.Mad,Gab i Amy napisały że idą z Madeleine na badania więc w domu powinna być Celeste. Podjechaliśmy po dom.W salonie paliło się światło więc na pewno Cel jest w domu,otworzyłem drzwi i gwałtownie się zatrzymałem a chłopaki na mnie wpadli,na podłodze leżały kawałki porcelany. Liam wyminął mnie i wszedł do salonu a my za nim. Wszyscy byliśmy przerażeni do póki nie zobaczyliśmy śpiącej Rudej w salonie. Staliśmy nad nią a ta się w końcu obudziła.
-Coś się stało?-spytała przecierając oczy
-Dziewczyno w całym domu jest porozbijane szkło!-Podniosłem lekko głos i nagle po jej policzkach pociekły łzy-Hej,co jest?
-Louis...on...on-rozpłakała się jeszcze bardziej a Li ja przytulił i zaczął głaskając po głowie
-Celeste powiedz spokojnie co się stało-mówił do niej spokojnym i łagodnym głosem
-No bo dzisiaj widziałam Lou...z...Eleanor-wytarła łzy-w parku,oni przytulali się a on szeptał jej coś na ucho a ona się śmiała....on mnie zdradził! Rozumiecie to zdradził.
-Ja mu ku**a zaraz coś zrobię,no-walnąłem pięścią w stół,mój przyjaciel zrobił coś takiego.Siedzieliśmy z Cel jakieś pół godziny gdy zasnęła na ramieniu Liam'a ten zaniósł ją do jej pokoju i szybko wrócił.Całą czwórką czekaliśmy teraz na Louis'a.Drzwi otworzyły się ale do domu weszły dziewczyny,cały czas się śmiały ale gdy spojrzały na nas i nasze miny od razu się uspokoiły. Podeszła do nas Madeleine.
-Co się stało? Coś z Celeste?!-usiadła na kanapie a za nią pozostała dwójka.
-Z Celeste prawie dobrze, na razie śpi ale mamy większy problem z jej psychiką-powiedział Zayn a dziewczyny spojrzały się na niego przejęte- Louis ją najprawdopodobniej zdradził z....Eleanor.
Nie odezwały teraz wszyscy czekaliśmy na powrót Lou.Około 21 pojawił się w domu cały uśmiechnięty ale gdy zobaczył szkło i kawałki porcelany od razu wbiegł do salonu.
-Co tu się do cholery stało?-spojrzał na nas wszystkich-I gdzie jest Celste?
-Teraz to się nią przejmujesz a jak byłeś w parku z Eleanor i się obściskiwaliście to co ona cię wtedy obchodziła.Myślisz że ona nam nie powie,Louis ty na prawdę jesteś dupkiem-syknął Niall wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni bo wiadomo że Blondyn był zawsze pokojowo nastawiony.
-Ale...jak?-pasiasty wbił wzrok z podłogę.Mad podeszła do niego.
-Nie wiem jak się jej z tego wytłumaczysz ale raczej nie masz szans na to by ci wybaczyła.Złamałeś jej serce jesteś zwykłym nic nie wartym gnojkiem-powiedziała to spokojnie patrząc mu w oczy po czym poszła na górę pewno zobaczyć co z Rudą.
Perspektywa Madeleine:
Skierowałam się do pokoju Celeste,drzwi były otwarte więc weszłam.Dziewczyna siedziala w kącie,płakała i głaskała się po brzuchu.Ukucnęłam obok niej i mocno przytuliłam.
-Hej skarbie,wszytsko będzie dobrze pamiętaj ze zawsze masz swoich przyjaciół
-Tak tylko po co mnie okłamywał i mówił że kocha skoro i tak kochał ją-wtuliła się we mnie mocniej
-Teraz myśl tylko o swoim zdrowiu i o dzieciach jak będziesz się stresować to zaszkodzi to i tobie i dzieciom.
-Masz rację,nie będe się nim przejmować niech sobie idzie to tej całej Eleanor mam go gdzieś-wstała,wytarła łzy i ruszyła w stronę drzwi-Idziesz ze mną?
Szybko wstałam i poszłam za nią,zeszłyśmy na dół siedzieli tam wszyscy nawet Lou,który z tego co widziałam chyba tłumaczył się reszcie.Gdy Cel zeszła wszyscy się na nią spojrzeli.
-Jak się czujesz-spytała Amy'
-A jak mam się czuć? Czuję się świetnie-uśmiechnęła się do blondynki i usiadła na fotelu.
-Na pewno wszystko dobrze?-dopytał się Malik
-Tak w 100%-odwróciła się do Louis'a-Gdzie Eleanor,dawno jej nie widziałam,jak tam u nie?
-Celeste możemy porozmawiać sami?-spytał się ze spuszczoną głową
-Ale po co przecież to nasi przyjaciele ja im ufam i nie mam przed nimi żadnych tajemnic,więc co chcesz mi powiedzieć?-widziałam po niej że zaraz nie wytrzyma i się rozpłacze
-Bo ja cię wcale nie zdradziłem a przy najmniej nie chciałem to management mi kazał żeby znów było o nas głośnio a jeszcze nie wiedzą o tobie i o dzieciach,Cel ja na prawdę nie chciałem ale inaczej wyrzucili by mnie z zespołu a to jest jedna część mojego życia-łzy płynęły mu po policzkach,Ruda też płakała.
-A jaka jest druga część twojego życia?-spytała patrząc na niego
-Druga częścią jesteś ty,Celeste. Kocham cię i bardzo przepraszam nie chciałem tego ale mnie zmusili-schował twarz w ręce,dziewczyna do niego podeszła,przytuliła go i pocałowała w głowę
-Shhh...już Boo Bear cicho...wszystko będzie dobrze
-Nie będzie,dobrze bo już nigdy mi tego nie wybaczysz a ja baz ciebie nie dam rady-rozpłakał się jeszcze bardziej a ona dalej głaskała go po głowie i uciszała w końcu podszedł do niego Harry i walnął w twarz.Louis od razu się poderwał i stanął na nogi.
-Za co to?-złapał się za policzek
-Żebyś się w końcu ogarnął i z nią porozmawiał a nie się mazgaisz-Hazza uśmiechnął się i poklepał Lou po ramieniu,Louis wziął moją przyjaciółkę za rękę i zaprowadził na górę a ja usiadłam Zayn'owi na kolanach i namiętnie go pocałowałam i wtuliłam się w jego tors...
________________________________________________________
Sorki ze taki krótki ale brak weny a po za tym to chyba nie mam dla kogo pisać praktycznie nikt nie komentuje ani nic więc rozdziały będą się pojawiać coraz rzadziej. Nie chodzi mi o to żeby mieć dużo komentarzy ale tym mnie motywujecie do pisania.Amen
                                                                                                           -Lia <3

niedziela, 2 grudnia 2012

WAŻNE!

Zapraszam was serdecznie na mojego nowego bloga.Jest już pierwszy rozdział,polecam go przed wszystkim
fankom Niall'a.

~Lia <3