poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 12

~5 lat później~
Perspektywa Celeste:
-Mia!Chodź skarbie bo sie spóźnimy-krzyknęłam do mojej córeczki,własnie jedziemy na wakacje.Ale może opowiem wam co wydarzyło sie u nas przez te 4 lata.No więc tak 3 miesiace po Georgu i Mii urodziła się córeczka Mad i Zayn'a Nancy,i to było tyle ale rok później to dopiero zaczeło sie dziać.Amy i Niall'owi urodziła się córka Annabell,Madeleine i Malikowi syn Chris a Danielle i Liam'owi też syn Stephan.W nastepnym roku Harry'emu i Gab urodziły się bliźniaki Darcu i David a ja z Louis'em adoptowaliśmy 3 miescięczną Blance.Niestety mój stan na to nie pozwala bo teoretycznie było zbyt duze zagrożenie.No i teraz całym tym towarzystwem jedziemy do Chorwacji mam nadzije że cos z tego wyjdżcie.Gdy całą piątką wpakowalismy się do samochodu,ruszylismy na lotnisko by tam spotkać się z resztą naszej "rodzinki".Na lotnisku czekali na nas już wszyscy.Poszliśmy do odprawy i czekaliśmy na nasza kolej.Zadzwonił telefon Louis'a,mój mąż poszedł kawałek dalej i po jakis 3 minutach wrócił z powrotem.
-Skarbie nie mogę jechać bo dostałem ważne zlecenie-złapał mnie za ręke
-Lou,to miały być nasze pierwsze wakacje.Dzieciaki tak sie cieszyły.
-Przepraszam ale wiesz jak to jest,przeproś za mnie reszte-wziął swoją walizkę i bez żadnego pożegnania poszedł,podbiegła do mnie moja młodsza córka.
-Mamu,a gdzie tata?-zapytała mała Blanca.
-Tatuś musiał jechać i będziemy na plazy same-uśmiechnęłam się do niej i wzięłam na ręcę,po dwóch godzinach siedzielismy już w samolocie.Byłam zła i smutna że Lou z nami nie pojechał.Gdy wszystkie dzieciaki zasnęły Danielle przysuneła się do mnie.
-Hej skarbie,wiesz o tym że bardzo chciał jechać na te wakacje.Nawijał o tym od tygodnii.
-Masz racje,w końcu z czegoś musimy żyć-przytuliłam się do niej i zasnęłam na ramieniu.Po 2 godzinach obudziły mnie moje dzieci,łądowaliśmy.Po jakiś 2 godzinach siedzieliśmy już w hotelu.Postanowilismy iść na spacer bo plaży,razem z dziewczynami usadwowiłyśmy się na fotelach a mężczyźni bawili się z dziećmi w wodzie.Patrszyłam się w pustą przestrzeń i myślałam dlaczego Louis nie mógł zlecić tego komu innemu ale z moich rozmysleń wyrwała mnie Mad.
-Kochana,co się dzieje od lotniska cały czas jesteś cicha?-złapała mnie za rękę.
-Smutno mi że Lou nie mógł z nami tutaj przlecieć
-Oj nie przejmuj się,wiesz jak bardzo chciał-uśmiechnęła się do mnie,starałam się odwzajemnić ale zakręciło mi się w głowie a później zapadła ciemność.
Perspektywa Madeleine
1 godzinę później.
Siedzieliśmy przed salą w której leżała Celeste,dzieci poszły do szpitalnej sali zabaw.Czekaliśmy aż któryś z lekarzy powie nam o co chodzi.Gdy ten tylko wyszedł z sali od razu do niego podbiegłam.
-I co się dzieje,przecież od 5 lat wszystko było dobrze.
-Pani Celeste ma przerzuty,guz jest jeszcze w płucach a co najgorsze w sercu.Zostały jej najwięcej 2 tygodnie życia,przykro mi-oddalił się a po mojej twarzy lały się łzy,natychmiast podbiegł do mnie Zayn i zaprowadził na ławkę.
-Madeleine co się dzieje?-spytał mój mąż głaszcząc mnie po włosach.
-Cel ma przerzuty do...serca i...płuc-wytarłam łzy-Dają jej 2 tygodnie życia.
-O boże-zakryła usta ręką Danielle.Siedzieliśmy tam jeszcze jeskieś 2 godziny aż postanowiliśmu wrócić do hotelu i zadzwonić do Louis'a,oczywiście dzwonił Liam.Z tego co nam powiedział Lou już bukuje bilet i będzie tutaj rano.Wszycy poslziśmy do swoich pokoji,dzieci już dawno spały.I każdy z nas szybko zasnął.
~Około 3 w nad ranem~
Zaczął dzwonić mój telefon,ledwo widząc na oczy odebrałam.
-Halo
-Przepraszam ze budzę,tutaj doktor Makenzie,byłem doktorem prowadzącym pani Madomery.-mówił spokojnie
-Jak to pan był?
-10 minut temu doszło do zatrzymania akcji serca i niestety nie udało nam się nic zrobić-ściszył głos a ja się rozłączyłam i zaczęłm płakać czym obudziłam Zayn'a.Poderwał się i mnie przytulił.
-Celste nie żyje,rozumiesz ona nie żyje!-zaniosłam się jeszcze większym płaczem.Zayn pomógł mi wstać i poszliśmy obudzić resztę. Po 20 minutach byliśmy w samochodzie razem z pół śpiącymi dziećmi.Wszyscy płakali ale prowadził Liam bo on jakoś się opanował.Postanowiłam zadzwonić do Louis'a,odebrał po pierwszym sygnale.
-Cześć jestem już w Chorwacji-nie był wesoły ale też nie był smutny.
-Lou przyjedź do szpitala w centrum-rozłączyłam się,Bo Bear pojawił się przy nas po 40 minutach,wstałam do niego i przytuliłam.
-Lou,ona odeszła-chłopak spadł na kolana a ja razem nim cały czas trzymając go w objęciach,podeszła reszta i też go przytuliła.

4 Dni później
Perspektywa Louis'a
Czarne garnitury,czarne sukienki i buty,dzisiaj jest jej pogrzeb a ja siedzę w kaplicy i wspominam te wszystkie wspólnie spędzone lata.Ta impreza,na której popełniliśmy głupstwo ale gdyby nie to nigdy nie bylibyśmy razem i nie mieli takich wspaniałych dzieci,kłótnie,wyjazd do domku mojej babci,piknik nad urwiskiem,pierwsza wizyta u ginekologa,jej uśmiech gdy usłyszała bicie serduszek naszych dzieci i łzy szczęścia cieknące po jej pięknej twarzy.Zostały mi tylko zdjęcia i wspomnienia ale ona nigdy nie odejdzie bo na zawsze zostanie w sercach jej rodziców, przyjaciół,dzieci i mojego.Te wszystkie kolacje,uczenie Geo i Mii mówić,chodzić i pokazywanie im świata.Nasz ślub w dniu narodzin naszych pociech.Jej radość gdy Udało nam się adoptować Blancę,nie mogła się z nią rozstać odkąd ją zobaczyła,pamiętam co wtedy powiedziała:"Gdy przechodziłam obok jej kojca,poczułam ze to własnie ją chce mieć i ona chyba poczuła to samo bo zaczęła wierzgać nóżkami,pokochałam ją od pierwszego wejrzenia."Ta moja kochana Celeste roześmiana, zarażającą optymizmem,ostatnio nawet gdy przeglądałem jej rzeczy znalazłem list,list do mnie z dopiskiem "Dla Lou,kiedy mnie zabraknie".
Drogi Lou,
Pisze to bo wiem że niedługo może mnie zabraknąć,mój stan się pogarszał ale nie chciałam cie martwić bo sama czułam się dobrze,nawet nie wiesz jakie los dał mi szczęście zsyłając Ciebie na moją drogę.Gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży i to z facetem którego nie znam przeraziła mnie ale też po części się ucieszyłam bo pragnęłam dziecka.Zakochałam się w Tobie,byłam szaleńczo zakochana jak nastolatka.Później kilka kłótni ale to tylko umocniło naszą miłość.Tak samo nie zapomnę twoje miny gdy rodził się George i Mia,wyglądałeś na wystraszonego ale szczęśliwego,nasz ślub w kaplicy  To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.Gdy mnie nie będzie,nie rozpamiętuj mnie,zakochaj się jakbyś znowu miał 21 lat,dzieciom powiedz im ze mama będzie je obserwować cały czas i nie dopuści by coś im się stało tak samo tobie Lou,będę twoim aniołem stróżem ale chce byś był szczęśliwy  Gdy to pisze łzy skapują na kartkę bo już nie mogę ich opanować.Przepraszam za to jeśli w jakimś miejscu tekst będzie rozmazany.Powiedz moim rodzicom że ich kocham,powiedz to wszystkim których uważasz ze byli tego warci.Ale najmocniej na świecie i tak będę kochać ciebie mój Boo Bear'u.
Na zawsze w twoim sercu ,
Celeste
Ps.Jest tu jeszcze kartka z piosenka napisaną specjalnie dla ciebie

Don’t try to make me stay or ask if I’m okay
I don’t have the answer
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright
I don’t have the answer
Heartache doesn’t last forever
I’ll say I’m fine
Midnight ain’t no time for laughing
When you say goodbye
It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes,
Irresistible
I’ve tried to ask myself,
Should I see someone else?
I wish I knew the answer
But I know if I go now
If I leave and I’m on my own tonight,
I’ll never know the answer
Midnight doesn’t last forever
Dark turns to light
Heartache flips my world around,
I’m falling down, down, down that’s why
I find your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes,
Irresistible
Irresistible (Irresistible)
Irresistible (Irresistible)
Irresistible (Irresistible)
Irresistible
It’s in your lips and in your kiss
It’s in your touch and your fingertips
And it’s in all the things and other things,
That make you who you are
And your eyes irresistible
It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes,
your eyes,
your eyes, your eyes, your eyes,
your eyes
Irresistible


Zaśpiewaliśmy ta piosenkę gdy wkładali trumnę do grobu wszyscy płakali,ale i tak wiem że ona dalej będzie przy mnie i przy wszystkich.W naszych sercach,wystarczy uwierzyć.A wiara czyni prawdziwe cuda.